8 lipca 2011

Takie coś, jak odpowiedź bez pytania

Ci z Góry nie bardzo się kwapią, żeby z człowiekiem jego językiem porozmawiać, nie bardzo to rozumiałam i rozumiem, że wybrali jakiś dziwny system znaków, przeciwznaków, symboli, w ogóle jasno nie określają o co im chodzi, a człowiek tu się biedzi, żeby cokolwiek zrozumieć z tak zwanej rzeczywistości.
Człowiek biedny, nieszczęsny, słaby i durnowaty. Ot, taki sobie jeden z drugim.
Ja, osobiście rzecz biorąc, na żadne cuda nie liczę, bo co ja niby jestem?
A nawet, kimkolwiek bym nie była, to na odbiornik cudów nie wyglądam, a także się nie zapowiadam.
Przemieszczam się po świecie tym z lewa do prawa, z prawa do lewa, od góry do dołu i nazad.
Nigdy wiedzieć nie można co na czlowieka przyjdzie, i z której strony.

Idę sobie dwa dni temu, idę zwyczajnie, jak zazwyczaj idę. Na zmierzającej do mnie równoległej widzę kilka osób, co dość normalne jest o tej porze i w tym mieście.
Starsza kobieta z pierwszej linii zwalnia kroku, prawie niewidocznie, nie spieszy się idąc.

- Pani jest ładna. Proszę wybaczyć babci, jestem już starsza, nic pani nie zagraża, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie powiedzieć. Pani naprawdę jest ładna. - Patrzy mi prosto w oczy, tym swoim mądrym wzrokiem, jaki mają tylko starsi ludzie. - Jestem już stara, proszę się nie gniewać. Życzę pani wszystkiego dobrego...

Wystarczyło mi przytomności umysłu, żeby podziękować i odwzajemnić życzenia, ale jednocześnie zupełnie mnie zatkało, wbiło w ziemię, wzruszyło, oszołomiło, oderwało.
Chyba wcześniej widywałam tę panią, ale nie bardzo jestem pewna. Tak mi się wydaje. Może jeszcze ją spotkam?

W gruncie rzeczy nie chodzi o to czy jestem ładna, czy brzydka, czy też stanowię formę pośrednią.
Może raczej chodzi o to, że jeśli coś w człowieku prawdziwie gaśnie i umiera, ale nie tak sobie dla idiotycznych żarcików... Może jeśli jakaś iskra dogasa, albo z czegoś się rezygnuje, albo uzna się coś za niebyłe, albo człowiek chce się pożegnać z czymś ważnym dotąd, a to jest cholernie istotne, to wtedy Bóg się odzywa?
Może Bóg wyraża swój sprzeciw wobec rezygnacji człowieka?
Może odpowiada na pytanie, które nigdy nie padło i nie dotyczy tego, o czym mówi odpowiedź?
Może odpowiedź wyprzedza pytanie, ale jakie ono by było?
Zawsze się je zna.
Więc Ci z Góry wierzą w nasze rozumienie, cokolwiek mocniej, niż my sami.

...

22 komentarze:

Pino MC pisze...

O kurczę, ale motto.

A poza tym nie wiem, jak skomentować, więc udaję się do prac zleconych.

Pzdr

Gretchen pisze...

Pino,

Nie wiem co odpowiedzieć więc też się udam. :))

grześ pisze...

Ja też nie wiem

Gretchen pisze...

No bardzo ładne zgromadzenie komentatorskie.
Nikt nic nie wie, czeski film. :)

Pozdrawiam Grzesia i Pino pozdrawiam.

Pino MC pisze...

oj bo to takie niekomentowalne

Gretchen pisze...

To możliwe i się zdarza,

Marcin Rudziński pisze...

To nie tak, że to niekomentowalne... Mam wrażenie, że nam ludziom trudno jest mówić pewne rzeczy. Ot na przykład powiedzieć komuś, że jest piękny, bo boimy się jak to odbierze... co sobie pomyśli... może uzna, że... no właśnie, że co?

Dzięki Gretchen za ten wpis, dla mnie jest impulsem, aby nie rezygnować z okazywania i wypowiadania tego co naturalnie i po prostu zachwyca, porusza, dotyka... Szczególnie jeśli może sprawić radość drugiej osobie.

PS: Czy choć przez chwilę poczułaś zagniewanie albo zagrożenie ze strony tek pani?

Gretchen pisze...

Wiesz, że też o tym pomyślałam, jak ta pani się zastrzegała i mnie upewniała, że ona tylko tak, że nic mi nie grozi.
I to jest smutne, bo pewnie strach przed reakcją powstrzymuje ludzi... A mówienie sobie miłych rzeczy jest takie cudowne.
Z jaką łatwością ludziom przychodzi agresja, wtedy się nie zastanawiają...

Nie, nie poczułam zagniewania, nie poczułam cienia zagrożenia. Najpierw mnie zatkało, a potem sobie szłam i myślałam, że cuda się zdarzają i naprawdę się wzruszyłam.
Szczęśliwie, nie reaguję na dobroć i życzliwość podejrzliwością.

Wolę świat budowany z dobrych słów, ludzi uśmiechających się do siebie. Tego nie jest zbyt dużo, ale każdy promyk tworzy słońce.

Zobacz Marcin jakie to niesamowite, że coś takiego może spotkać każdego z nas. I każdy z nas może to dać.

Marcin Rudziński pisze...

Ot właśnie to! :)

http://youtu.be/Cbk980jV7Ao

Gretchen pisze...

Warto obejrzeć zalinkowany filmik.
Dzięki, Marcin. :)

grześ pisze...

"Z jaką łatwością ludziom przychodzi agresja, wtedy się nie zastanawiają... "

A co jeśli twoje słowa natykają sie na agresję, lekceważenie, kpinę itd

Ileż można być tym 'dobrym" i podchodzić do kogoś z dobrymi emocjami, gdy tymczasem samemu sie tych emocji nie dostaje lub dostaje bardzo z rzadka (od tej osoby, nie w ogóle)

I dlaczego jak w końcu nie wytrzymujesz i sie wkurwiasz, to ta osoba nagle ma coś do powiedzenia i prowokuje, byś wkurwiała się jeszcze bardziej.

I w końcu robi się jedna wielka chujnia, i oczywiście ty jesteś tym złym w oczach wszystkich, łacznie ze swoimi.

A przecież kurwa, człowiek, nie chciał wiele, by ktoś mu podobno bliski był miły choć chwilę przez te kilka godzin przebywania razem.

Odechciewa się starać, bo i tak obojętne co się zrobi, będzie źle.

Więc zostaje jeden wniosek: jest sie po prostu beznadziejnym.

Albo powinno się zerwać szybko kontakty z jedną osobą z rodziny.

Gretchen pisze...

Grzesiu,

Ja się ostatnio też ciągle denerwowałam, coś mi przeszkadzało, coś mnie doprowadzało do szału.
Nie wiedziałam właściwie co robić, aż w końcu się zmęczyłam i to zmęczenie było bardzo w porządku.

Pomyślałam sobie, że mój spokój jest najważniejszy a gdzieś go zgubiłam. I, że chcę go odzyskać.
Zwolniłam tempo, przyglądam się sobie i gdzieś w środku szukam odpowiedzi.

Bardzo dobrze rozumiem o czym mówisz, wierz mi.

Pozdrowienia

Marcin Rudziński pisze...

"Kiedy wejrzysz w otchłań, otchłań wejrzy również w głąb ciebie."
Misery Stephen King

Tak mi się skojarzyło odnośnie przyglądania się siebie ;) Przynajmniej ja tak mam :)

lawa pisze...

Lawa do Grzesia

Mam perfumy Anioł i Demon,niby tylko pachnąca woda,ale to ja wiem kim się czuję.
Odbiór diabolicznego działania zależy kim czujemy się w danej chwili, są stany których nikt nam nie popsuje choćby starał się usilnie.Ci zewnętrzni jakby wiedzieli, że mają furtke otwartą i walą z wszystkim co nas dotyka.
Aniołów łatwiej nam słuchać mówią delikatniejszym głosem,milsze słowa płyną w nasze serca, niczym balsam na ranę i często tak jak u Gretchen słyszymy je, bo są nam potrzebne.

Doskonale Ciebie rozumiem bez tzw.trój słownej polskiej elokwencji(ta uwaga to anielskie przesłanie).

Gretchen pisze...

Marcin,
Takie ryzyko oczywiście istnieje. :))
Bez ryzyka jednak nie da się żyć. Nie pozostaje więc nic innego jak zmierzyć się z otchłanią.

- I zmierzyć się z Gretchen - pomyślała otchłań.

:))

Gretchen pisze...

Gretchen do Lawy,

dziękuję za Twoje słowa. Niby do Grzesia, ale postanowiłam wziąć je także dla siebie. :)

Aktualnie pracuję nad anielską stroną swojej osoby.

Pozdrowienia.

lawa pisze...

Lawa do Gretchen
Nie wiem jak to robisz, ale masz dar prowokacji mnie do wyznań Tobie samych super prawd,żeby nie zabrzmiało, samych komplementów.Do poprzednich dołączam stosunek do zwierząt,jest to dla mnie wyznacznik człowieka w człowieku(trochę jak cukru w cukrze).
Ciekawi mnie Twoja droga do siebie,szukania prawd o sobie, pracy nad wyborami.Nie wiem czy wiedza z psychologii będzie pomocna,czy jedynie łatwiej dojdziesz do wcześniej opracowanych cudzych mądrości.

Gretchen pisze...

Gretchen do Lawy,

Dziękuję Ci.
Dla mnie to też jakoś tak jest, że stosunek do zwierząt mówi wiele o człowieku. Być może jestem dość ześwirowana na punkcie Grety i Rudej, ale wobec szaleństwa otaczającego mnie świata...
Wyrośnięta Greta pokazuje mi zupełnie nowy obszar funkcjonowania z ludźmi, ale z drugiej strony ona uczy innych - wybija ich ze stereotypu jakim nasiąkli.
Dzisiaj jedna pani pokazywała swojemu rocznemu synkowi z bliska jaki miły piesek i wcale nie robiła afery, a nawet chwilkę wymieniłyśmy poglądy. :)

Moja droga do siebie jest naznaczona zakrętami, wybieraniem błednego kierunku... Nadal mi się to zdarza, ale jedno co zrozumiałam, że nie można walczyć. Staram się, choć to trudne jak nie wiem co, przyjmować wszystko co miłe i niemiłe, przyjemne i bolesne.
Nie ma takiej wiedzy, która pomaga. W pewnym sensie nie ma. Ludzie mnie uczą, oni są największą i najdoskonalszą skarbnicą.

Być może kiedyś napiszę o tym...

Pozdrowienia Lawo.

P.S. Znalazłam dzisiaj u siebie w szufladzie próbkę Givenchy.... :)

lawa pisze...

Lawa do Gretchen

Ileś lat wcześniej pojawił się w moim życiu Anthony de Mello, była moda na jego przypowieści, mądrości w pigułce, oczywiście te o mnichach też. Zastanowiła mnie wtedy zawsze ta sama reakcja mnichów na różne niemiłe dla nich sytuacje(mnie się wydawało, że niemiłe), a oni zawsze bez walki szli dalej.
Piszesz...przyjmować wszystko co miłe i bolesne..., pewnie też osiągniesz stan mnichów buddyjskich i będzie to tylko wiadomość.
Pamiętam jedną z jego przypowieści...Przychodzi pacjent do lekarza i mówi, ze boli go głowa.Lekarz pyta.Pali pan? -Nie.Pije? -Nie.Często zabawia się z kobietami?-Nie.Ma pan aureolę za ciasną, zdiagnozował lekarz.

Tobie życzę dnia bez bólu głowy:)

Gretchen pisze...

Lawo,

Też pamiętam czas zachłannego czytania de Mello. :)

Jeśli kiedykolwiek mogłabym chociaż zbliżyć się do stanu całkowitej akceptacji tego co przychodzi... Staram się, ale to bardzo, bardzo trudne.
Czasami łatwiej się miotać na wszystkie strony, choć zupełnie nie rozumiem dlaczego tak jest.

Dobrej soboty.

unaaa ...Help Me, Save Me pisze...

Oczywiście znaki z nieba są wszędzie. Ja na przykład, co chwilę otrzymuję znak-sygnał z niebios, utrzymujący mnie w przekonaniu o mojej wyjątkowości. Może nie schodzi do mnie Bóg i nie mówi, że jestem super, że jestem lepszy niż Jesus, ale korzystając z dowolności interpretacji tych zdarzeń, tak mniej więcej je zamierzam rozumieć.
Tu miejsce na klasyka.

Gretchen pisze...

Unaaa,

A może jest tak, że jesteś wyjątkowy i Bóg się przebija do Ciebie z tą wiadomością?
Zazdroszczę częstotliwości sygnałów, naprawdę.

Masz rację, znaki z nieba są wszędzie. Nie zawsze umiemy je czytać, ja nie zawsze umiem.