15 maja 2011

Notatka

Pewne historie spotkać mogą tylko mnie, śmieszy mnie to bardzo, i cieszy że innych śmieszy jeszcze bardziej, bo uważają, że to trzeba być mną, żeby taka historia się przydarzyła.
Odkąd byłam w kinie z Jarosławem, na imprezie z Jerzym. nic szczególengo się nie wydarzyło.
Gretchen stroni od polityki, polityków, no stroni.

Pojechałam sobie do Poznania w celu zakończenia jakiegoś tam etapu zdobywania, pogłębiania i zgłębiania wiedzy.
Drugiego dnia widoczne poruszenie dało się zaobserwować - jacyś ludzie z aparatami, policja, zamieszanie. Nie wiadomo o co chodzi, ale się okazało, bo jak się miało nie okazać.
Dawniejszy Prezydent mojego, jakże pięknego kraju, przyjechał. Aleksander Prezydent, dla jasności.
Stoję sobie z dwiema koleżankami, a tu nagle jakieś szu szu szu, duuuuzi panowie z ogolonymi głowami, ale w garniturach, się mnożą wizualnie. Zbystrzałam estetycznie, gdyż moje zamiłowanie do chłopców ze służb specjanych, komandosów, Marines, oraz innych w tym typie, znane jest ogólnie.
Może lubię utworzyć sobie iluzję atawistycznego samca, który coś tam, coś tam. Wydaje mi się to nawet prawdopodobne, że lubię. W gruncie rzeczy, mniejsza z tym, bo jacyś bez wyrazu się pojawili. Znaczy ogarniam umysłem, doceniam, ale no nie...
Się rozejrzałam, skonstatowałam bezsens rozglądu i spokojnie papierosa palę.
Na to wychodzi Aleksander i się do mnie uśmiecha, no to się uśmiechnęłam do niego, bo co mnie to kosztuje? W końcu niech sobie ma mój uśmiech do kolekcji, chytra nie jestem. Zwolnił i mówi, że palenie bardzo jest szkodliwe, odwróciłam swoją cielsność o kilka stopni w jego kierunku, mówię wiem.
Poszedł.
Moje koleżanki śmiechoczą, choć dawniejszy Prezydent już przebywa w BMW, ale coś je rozśmieszyło. Zrozum tu kobiety...
I mówię im, żeby się nie śmiały, bo przecież mogłam powiedzieć cokolowiek ( w tym nic nie mówić), na przykład, że picie też.
Skręcają się jeszcze bardziej. No ja nie wiem, o co tym babom chodzi.

Och och, jaka jestem piękna i mądra, na oka rzucenie pierwsze, że Prezydenci tego kraju się do mnie uśmiechają, a nawet potrzebę przemówienia przejawią. Z zatrzymaniem.
Ach, ach, jakąż magnetyczną pozostaję!
Jak tu z samą sobą wytrzymać, jak się jest tak charyzmatyczną kobietą? No jak?

Nie da się przejść obojętnie wobec Gretchen...

I tą optymistczną myślą...

17 komentarzy:

Pino MC pisze...

zamorduję

to samo usłyszałam dzisiaj od dentystki, która wyczyściła mi zęby piaskiem o smaku wiśniowym (fuj!) i policzyła sobie, jak za zboże

szluga chcę :(

Gretchen pisze...

To samo, czyli co? :)

Piasek o smaku wiśni? Fuj! :)

Pino MC pisze...

Że palenie jest szkodliwe! Byłam już uprzedzona przez moją mamusię, więc na pytanie "zamierza pani rzucić?" w żywe oczy zełgałam, że tak, bo inaczej otrzymałabym gratis wykład o chorobach śluzówki i czegoś tam jeszcze.

Dialog dnia:
- Ja mam priorytety!
- A ja mam wodę na gazie!

***

Miło, że wróciłaś z Poznania, Internet bez Ciebie nie był taki sam.

Gretchen pisze...

A co Ty porównujesz dentystkę z kraju Prezydentem?
Nie, no ja wiem, że ona wciąż w zawodzie, a on wręcz przeciwnie... :)

Ci powiem Pino, że mój jęzor niewyparzony, wróci do mnie po elipsie. Przeciez to jest Wola Nieba, że nie odparowałam z piciem, wbrew temu co każdy by pomyślał mogłam mieć dobre intencje, i walnąć ot tak, jak to ja.

Dziękuję Bażnacie, choć mam jakieś takie coś w sobie co mi mówi, że sieć beze mnie pozostaje.

Pino MC pisze...

"A co Ty porównujesz dentystkę z kraju Prezydentem?"

Dentystka czy prezydent, łorewa, w każdym razie ludzie nas gnębią i straszą. Ty się ciesz, że on Ci nie sypnął piaskiem o smaku wiśni.

"Przeciez to jest Wola Nieba, że nie odparowałam z piciem, wbrew temu co każdy by pomyślał mogłam mieć dobre intencje, i walnąć ot tak, jak to ja."

Tak, zrozumiałam aluzję za pierwszym razem, co Ty myślisz, że ja nie mam kąta oka?

:D

Ren A. Gąs pisze...

Toż przygoda iście Gosina :)

Liczyłam na wątki matrymonialne związane z osiłkami z BOR... No, nie tracę nadziei, może następnym razem!

Gretchen pisze...

Pino,
Myślisz, że to jest możliwe, żeby dawna Głowa upychała sobie piach po kieszeniach? I to jeszcze w celu gnębienia mnie?

Ach, wszystko jest wszak możliwe.

Pozdrawiam kątem oka. :))

Gretchen pisze...

Maleństwo,

Wątki matrymonialne, a w każdym razie prawie - co jak wiadomo czyni różnicę, są obecne do przeczytania pod poprzednim wpisem.
Niestety okrutny los zatrzasnął okno i książę chyba rozbił się na amen. Okrutny los, okrutny.

Przygoda zupełnie w moim stylu z tym Prezydentem niegdysiejszym jak śniegi. Dzięki temu, że to nie jedyna, mogę dostarczać ludziom rozrywki na dość wysokim poziomie abstrakcji. :)

una electric relax pisze...

Tak.. Książę zdyscyplinowanym księciem był. Nie w głowie mu odstępstwa od scenariusza, jaki nie byłby okrutny. Książę nie żaden małpolud atawistyczny, żeby się z przeznaczeniem potykać. Jak tylko spostrzegł wiatr we włosach księżniczki, wiedział, że czas spadać... i spadł.
- z obowiązku, żeby był porządek.

Ale księżniczko - rzekł narrator - gdyby on nie spadł, to i tak by spadł... Spadłby jak tylko by się dowiedział, że Księżniczka po poznaniach się z zeszłymi prezydentami rozbija. A wtedy spadłby inaczej.. bo spadłby z rozpaczy!

Gretchen pisze...

Szanowny książę,

Przyznać muszę, że zdziwiona nie jestem księcia spadnięciem, raczej pojawienie się Waszej Wysokości do typu zjawisk dziwiących księżniczkę zaliczyć by można. Odzwyczaiłyśmy się, My Księżniczka, od takich doświadczeń.

Książę wyrobił sobie powierzchowny i jakże mylny obraz, ale do tego księżniczka akurat się przyzwyczaiła bardziej ogólnie, bo i czas był, i możliwość obserwacji, i inne takie tam naprowadzające.
Od oficjalnego zgłoszenia księżniczka wiedziała co i jak się okaże. Przenikliwa jaka, proszę bardzo.

Ależ książę! -rzekł narrator.

Pino MC pisze...

Z terenów bezspornie polskich miało być utworzone niepodległe państwo z wolnym dostępem do morza i posiadające międzynarodowe gwarancje. Wkrótce po tym i europejscy alianci uznali polskie prawo do niepodległości. W odpowiedzi generał Beseler podjął się rokowań z Radą Regencyjną.

http://www.youtube.com/watch?v=_zuTn4zih00

Gretchen pisze...

O masz!
Jak nie kapryśny książę, to pogrążający się bażant toczący historyczne monologi, z których Gretchen rozumie nic.
Z monologów znaczy, kapryśni książęta są karmiczni.

Zapytam Cię jak moja wychowawczyni w podstawówce, a zacna to kobieta była oraz historyk (wyobrażasz sobie Moje Pino, że Ona o Katyniu nam prawdę mówiła? No dobra, Stalin już pogrzebion był od jakiegoś dłuższego czasu, ale jednak...)... Zgubiłam się w dygresjach, za przeproszeniem historycznych... Aha!
Więc jak moja wychowawczyni z podstawówki zapytam: o co się rozchodzi?

:)

Pino MC pisze...

To ja się może przedstawię, zgodnie ze specjalnością zakładu:

Dzień dobry, mam na imię Olga i mam problem z Radą Regencyjną. Tylko proszę nie pytać, gdzie dokładnie mam tę Radę, bo jeszcze taka ruda kobieta wyjdzie z szafy i wygłosi kontrowersyjną opinię na ten temat. Bywam też martwym powstańcem, lubię się plątać w dygresjach, noszę księżyc w butonierce i zamierzam pojechać do Lwowa...

*rozgląda się wokół z lekką dezorientacją"

...czy teraz następuje ten moment, w którym ktoś powinien mnie przytulić?

Gretchen pisze...

Aha, no dobrze, mam to.

Tak, teraz następuje ten moment, w którym ktoś powinien Cię przytulić.
Nie wiem czy to się zaprezentuje jako jakaś pociecha, ale chciałabym nadmienić, że Rada Regencyjna się nie przedstawia, z powodu swojej historyczności (chyba zaczynam rozumieć sens studiowania historii...).

Szybka szyba: nie można się przejmować za bardzo tym, co było. Było i nie ma, czasami trzeba tylko zdać egzamin. Można oczywiście być poetą Wencel i się przywiązać do tego, co tam sobie Mickiewicz Adaś kiedyś wygryzmolił, ale czy warto?

Pino MC pisze...

Czy warto? Ależ oczywiście, odnajduję w tym mój entuzjastyczny sens życia. Tylko że jakby (jakby! ihaa) trochę inaczej, niż poeta Wencel.

Z tego samego źródła, mówiąc w skrócie, z którego poeta Wencel czerpie... Cóż on, u licha, czerpie? Wzruszenie? Emocję patetycznie patriotyczną? Uzasadnienie swojego bytu?... Ja czerpię tak zwany lolkontent.

Np. cała tradycja powstańcza bawi mnie do łez. A że jeszcze robiłam sobie małe przerwy na prawicową blogosferę - prawda czasu i prawda Ekranu mało mnie nie zabiły swoim lustrzanym podobieństwem, nieprawdaż.

PsotekPaprotek(C) pisze...

Phy, phy, phy - odpluła kurz ruda kobieta, wychodząc z szafy. I natychmiast naskoczyła na Pino:

- gdzie masz problem, no GDZIE?????

Pino MC pisze...

Chyba w butonierce. I nie pluj tak tym kurzem, bo znowu trzeba będzie myć podłogę - odparła Pino flegmatycznie.