27 stycznia 2011

Gretchen w Publicznej Służbie: Drgawki

No tak, dzień chwały i wolności był, i był tylko jeden. Praktycznie było ich kilkanaście, ale nic to wszystko warte nie jest.
W poniedziałek nadszedł Neokier z wieścią, że Derekcja zmieniwszy zdanie, bo policzywszy i wyszedłwszy jej z kalkulatora, że albo biorę ćwiartkę, albo mam się wynosić z powodu, że moje cztery dziesiąte (skracając: dwie piąte) nie mieszczą się we wspomnianym kalkulatorze.
Na moje podanie nie dostałam słowa odpowiedzi, jedynie ustne przekazanie przez Neokiera, że mogę zrobić jak nakazują, albo...

Zagotowałam się i to jest zapewne najdłuższe wrzenie od czasów, w których wrzałam ostatnio, co nie jest zbyt długo. Nadal się gotuję.
Prawdę mówiąc w ogóle nie wiem po co ja to piszę, pisać o tym mi się już nie chce. Przecież można to wszystko zamieścić w jednym zdaniu i tyle, a ja tutaj sobie niby snuję, że opowieść jakaś ma wyniknąć.
Nie ma opowieści. Jest tylko walenie w rogi ludzi, którzy latami budowali renomę naszego posterunku, jest manipulacja, ukrywanie intencji, krętactwo i syf.
Trochę mnie śmieszy, że to wszystko sprowadziła, na swoją i reszty głowę, jedna z koleżanek, która chciała mieć zaznajomionego szefuńcia a koleżanka ta walczyła ze mną dzielnie latami, ale jak już tak na to wszystko patrzę, to nawet mi jej żal.
Może być, że wyleci w pierwszej turze all inclusiv.

Przychodzi lekko podstarzały samiec, z pretensjami, że nie jest alfa i nigdy nie będzie, a przecież reinkarnacją pocieszać go nie będę. Tym bardziej, że nie widzę tendencji progresywnej, ale mniejsza z tym. Przychodzi. Nie pyta, nie rozejrzy się nawet, bo oto spełniło się marzenie jego życia! Został kerownikem posterunku! Raaaaaany!
I ten gość ewidentnie onanizuje się, w ujęciu psychologicznym na szczęście, osiągniętą pozycją, bezkresnym oceanem możliwości jakie pod koniec życia zawodowego przed nim się rozpostarły, władzą, mocą i takimi tam co mężczyźni zazwyczaj lubią, choć nie każdy zaraz adekwatnie sytuację czyta.
Oto bowiem nasz Neokier, w swojej nagle i niespodziewanie odzyskanej samczości, gówno wie i jeszcze mniej rozumie. Widzę to, i najbardziej na świecie cieszy mnie możliwość wrzucenia jednego zdania, które powoduje, że powietrze z niego uchodzi jak z balonika.
Ja mam zły charakter, tylko czasem się ukrywam.
Z drugiej strony jednak, jak się wkracza w zespół ludzi pracujących ze sobą od lat, którym udało się stworzyć coś co działa, co ludziom pasuje, co budzi szacunek wśród pacjentów, a się nie umie nad tym pochylić to jest się dupa, a nie żołnierz.
Jak się nie wie NIC o zakontraktowanych usługach, a sięga się gdzie wzrok nie sięga, to jest się młokosem z właściwą młokosowi naiwnością.
Ale nade wszystkim, pozostając kamerdynerem nie powinno się siadać w fotelu prezesa, bo to żałosne jest dość i brzydko pachnie.
Mali mężczyźni są najgorsi.

Jemu się wydaje, że tego wszystkiego nie widać i to jest najbardziej żałosne. No dobrze, może jeszcze bardziej żałosne jest to, że nie chcąc powiedzieć jak będzie, czy co planuje, mówi nie wiem.

Wczoraj:

On: Derekcja policzyła [coś okropnie dużo tam liczą ostatnio] i oznajmiła mi, że liczba etatów ma wynosić 4.

Gretchen: Cztery?

On: Tak, cztery. Tyle wystarczy.

Gretchen: Jak zamierzasz zmieścić osiem osób, blisko osiem etatów, w czterech etatach?

On: ekhm... no... ekhm... Tak policzyła przy mnie derekcja...

Gretchen: Co to oznacza?

On: Nie wiem... ekhm...

Gretchen: Moim zdaniem to oznacza redukcję zatrudnienia w połowie, tak mniej więcej, bo to wynika z matematyki. Tak będzie?

On: Nie wiem...

Nie wie! Kłamie, albo jest idiotą. Nie lubię idiotów. Kłamców mogę lubić o tyle, o ile kłamią pięknie, ale to też nie jest ten przypadek.
Chłopaczyna prowadzona jak cielę, bo mu rozbłysła gwiazda, czy inna kometa.

Wiem, wiem, zionę jadem.

Tydzień temu okazało się, że nasza rejestracja nie może się tak nazywać, bo się Neokierowi kojarzy z obozem koncentacyjnym. Zaproponował nadanie nazwy “pokój pierwszego kontaktu”. Pozwoliłam sobie na uwagę, że jeśli już można otwarcie mówić o skojarzeniach, to mojej skromnej osobie “pokój pierwszego kontaktu” kojarzy się seksualnie.
Ostatecznie kwestię przełożono na przyszłość.
Zapewne tę, w której nie będzie mnie, z moimi komentarzami.

Dodatkowo nasz Neokier rozgrywa sprawę po mistrzowsku, na pewnym poziomie: każdemu mówi co innego, już ma faworytę, coś powie i się wycofa, używa zwrotów typu “my”, że niby zespół i on, udaje zainteresowanie, niczego nie przesądza, gdyż każda sprawa jest do rozstrzygnięcia przez my. Przyciśnięty wyduka nie wiem.

Jeszcze mamy tę Kobietę Rejestrującą, zatrudnioną uczciwie i wedle kompetencji, tylko nie wiedzieć czemu jest z Derekcją na po imieniu. Zapewne zbieg okoliczności.
Dziewczyna pracuje trzy tygodnie, a ma wyższą pensję niż terapeuci. Kolejny zbieg okoliczności.
Ponieważ ma wykształcenie psychologiczne, to zaraz się ją wyśle na szkolenia dla terapeutów, bo to przecież żadna przeszkoda takie zatrudnienie administracyjne, a nie merytoryczne.
Niektórym to się okoliczności zbiegają, że miło popatrzeć.

Jak ja nienawidzę czegoś takiego. Krętactwa, rżenia uczciwym ludziom w pysk, bo złodziejstwo ma większą siłę przebicia i lepiej jest umiejscowione. Nienawidzę.

Aktualnie robię, żadna to nowina, za wioskową wariatkę, która popadniętą będąc w paranoję, kręci się jak bączek i kasandrzy. Może tu jest jakiś moment krytyczny.

Ludzie, z którymi pracowałam uznali mnie za źródło zła. Kiedy dzisiaj, jako jedyna, wprost bronię przeszłości posterunku, to mają dysonans poznawczy, pardą.
Neokier z pewnością ma dane z Centrali i na moje oko to najlepiej byłoby się mnie pozbyć.
Najlepsza Szefowa jest na zwolnieniu, bo konsekwencje zawsze człowieka dościgną, a do tego umarła jej mama. Umówmy się zresztą, że jej też lepiej się pozbyć.

A ja, waham się między walnięciem drzwiami, a zatrzymaniem ćwiartki, żeby nie było debilizmowi zbyt komfortowo... I raz jestem za jednym, a raz za drugim.
Trudno mi patrzeć, mimo wszystko, jak te wszystkie lata budowania idą precz.
Trudno, choć mam już swoje miejsce.
Trudno, bo to też było moje.
Nie tak przecież dawno wszyscy byliśmy cudownym zespołem ludzi, którzy pomagając innym, byli razem.

Jaki byłby sens tej walki dzisiaj? I o co ona by się toczyła?

Chyba nie umiem się pogodzić z tym, że idąc w swoją stronę, daję przyzwolenie, że odpuszczam, że z czymś dla mnie ważnym ktoś zrobi, co zechce.
A to przecież nie jest moje, jest elementem większej układanki.

Praw fizyki pan nie zmienisz, nie bądź pan głąb.


- Ciebie Gretchen też się to tyczy - mruknęła Druga.
- Dawno nie rozmawiałyśmy...
- To nie ten tekst Gretchen, pogadamy kiedy indziej.

22 komentarze:

Pino MC pisze...

O ludzie...

Weź to pierdol, nie Twój wóz, nie Twoje małpy. Co prawda ja się nie znam, ale może istnieje jakaś opcja, żebyście mogły z Asią odpalić w ramach gabinetu jakiś dział darmowy albo niskopłatny dla tych, co na fundusz?

dorka blee pisze...

Łomatko.....

No i jak to skomentować, co?
Może zacytuję mój ulubiony fragment z "Madagaskaru": co to jest?! Planeta małp czy co?!!!!!


No i zawsze pozostaje wolontariat!

Pino MC pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=c8dwlfbH-6c

:D

Pino MC pisze...

P.S. o kurwa, mój blog przestał istnieć :)

Gretchen pisze...

Pino,

Jak całkiem poczuję, że to nie mój wóz.. Co ja gadam!
Nie jest dobrze, nie jest dobrze. :)

Dział niskopłatny jest, jak najbardziej. Marginalny darmowy też jest, o czym osoby uwzględnione w nim wiedzą.

Jedno co mnie zastanawia to takie coś, że ja nie mogę podjąć decyzji. Matko!

P.S. Twój blog istnieje :)

Gretchen pisze...

Dorciu,

Tego się nie da skomentować chyba. Sama nie wiem.

Myślę, że wyczerpały mi się siły...

Pino MC pisze...

Paraliż decyzyjny? Niektórzy to go mają na co dzień. Ja głosuję za brzydkim słowem oznaczającym chwilową radość cielesną.

W tej chwili to istnieją nawet dwa.

Anonimowy pisze...

Przypomniałam sobie, że istnieje taki prosty sposób nie wymagający kalkulatora. Tam, gdzie są slesze, powinny być kreski ułamkowe.

1x5/4x5 = 5/20

2x4/5x4 = 8/20

Czyli chcesz trzy dwudzieste więcej etatu. Proste? Da.
Jak nie dotrze, to można spróbować tłumaczyć na jabłuszkach.

lawa pisze...

Lawa do Gretchen

Samiec alfa,nie trafiłby na Wasz posterunek.Neokier to raczej przypadek niż wypracowany awans.

Przyganiasz Pani z recepcji,że po psychologii, i niebawem będzie terapeutką,a sama jesteś po prawie.

Co innego nepotyzm i ..."nie wiem" neokiera,..chce mi się ziać na takiego,zupełnie jak w Polowaniu na czarownice.

Gretchen,paradoksem jest angażowanie się w miejscu pracy(co innego w pracę).Budowanie Waszego Imperium w Królestwie Dyrekcji musiało nie podobać się i stała się wola silniejszego.
W stadzie wilków,tylko jeden staje przeciwko przywódcy i zajmuje jego miejsce,jeżeli jest silniejszy.Jeżeli biegniesz z wilkami to dokąd i za kim?

Gretchen pisze...

Pino,

To chyba dla mnie zbyt trudne. :))

Gretchen pisze...

Gretchen do Lawy

Chyba tak jest, ale zdanie swoje opieram na przekazach gminnych, że Neokier właśnie spełnił się w zakresie jakiegoś marzenia. Na zdrowie, ja tam ludziom szczęścia odbierać nie zamierzam.
Masz rację, że samca alfa na posterunku się nie uświadczy. Alfa w życiu by się nie pojawił w takim miejscu, bo niby i po co, albo w jakiej sprawie?

Co do pani. Ja jej przyganiam z kilku powodów. Po pierwsze z powodu, że nigdy wcześniej nie było pomysłu zatrudnienia u nas kogoś, kto zajmowałby się jedynie tą stroną pracy, ale jak w rodzinie czy tam gdzieś, znajduje się dziewczyna po psychologii, z dwójką małych dzieci, to przecież można jakoś pomóc. Prawda?
Po drugie, zatrudnia się ją na stanowisku administracyjnym, a daje się przywileje jak pracownikowi merytorycznemu. Zrozumiałabym, gdyby miała się szkolić w programach informatycznych pozwalających tworzyć bazy danych, w szkoleniach dotyczących konaktu z pacjentem na poziomie rejestratorki. Nie rozumiem pomysłu szkoleń terapeutycznych dla osób zatrudnionych w administracji.
Po trzecie, jeśli prawdę mówi o wysokości swojej pensji, to jest to układ demoralizujący i tyle.
Po czwarte, sama jej to powiedziałam, żeby zastanowiła się w ogóle czy chce być terapeutą, bo to jest w końcu chyba jakoś istotne. Znaczy dla mnie by było, bo punkty NFZ to nie jest najbardziej pilna sprawa na tym świecie.

Masz rację,skończyłam studia prawnicze. Skończyłam też jeszcze inne, dające mi prawo nazywania siebie socjologiem. Na wejściu już mamy podwójne studia uniwersyteckie, zakończone szczęśliwą obroną.
Wkraczając do Publicznej Służby miałam za sobą trzy staże, w różnych ośrodkach, ogromny zapał, głębokie przekonanie, że to jest absolutnie i bezwzględnie to, co chcę w życiu robić.
Minęło siedem lat, a ja wciąż się uczę, a za to uczenie płacę z własnych pieniędzy. Moja Derekcja miała poważne obiekcje, czy można mi dać oddelegowanie na szkolenie, bo w tym czasie nie będzie mnie w pracy i nie będę trzaskać punktów.

Pino lubi się ze mną ponabijać, że moja skromność jest legendarna. :)
Uczciwie mówiąc, włożyłam i wkładam w swój zawodowy rozwój tyle, że trudno mi zarzucić niedouczenie. I być może nie jestem w tym skromna, co mogło by być legitymacją dla nabijania się Pino.

Co do wilków... Przeczytaj "Biegnącą z wilkami", to niesamowita książka o kobiecości, w najgłębszym jej rozumieniu. Tam jest odpowiedź na Twoje pytanie.

Pozostając w biegu, przesyłam serdeczne pozdrowienia Lawo.

Pino MC pisze...

Gretchen jest legendarnie skromna, to prawda, ale w omawianym zakresie jest osobą omnipotentną (czy ja to dobrze napisałam? word mnie stresuje, że nie ma takiego słowa...).

:)

lawa pisze...

Lawa do Gretchen

Biegnąca z wilkami,to książka z długim łańcuchem,łańcuchem kupionych i podarowanych jak i tylko poleconych,5 lat temu poleciła mi ją koleżanka,która chodziła na terapię dla współuzależnionych,potem kupiłam i podarowałam innej,potem jeszcze raz kupiłam i dałam i polecałam wiele razy.

U Ciebie po lewej stronie na blogu jest cytat z tejże książki.Domyśliłam się od razu,ze jesteś po wilczej lekturze.

Symbolika osób,wydarzeń i komentarz do podań, bajek, legend jest b.trafna.

Patrzę na sytuację Twojego(może już nie całkiem)posterunku z odległości czasu i wcześniejszych moich doświadczeń(złych).Pointa jest taka,....jest dwór,są i dworzanie.Los dworzan bywał różny.Widziałaś Kochanice króla?film o Henryku VIII.

Wiem,ze tak imponującej wiedzy nie zdobywa się na blogach,cieszy,ze korzystają z niej ludzie potrzebujący. Salomon mawiał.."mądrość warta wszystkich pieniędzy",zainwestowałaś doskonale.
Też nie podoba mi się forowanie "swoich",ale jeżeli wiedzie się niektórym lepiej,to oby inwestycja w panią recepcjonistkę nie była chybiona.

lawa pisze...

Lawa do Gretchen

Biegnąca z wilkami,to książka z długim łańcuchem,łańcuchem kupionych i podarowanych jak i tylko poleconych,5 lat temu poleciła mi ją koleżanka,która chodziła na terapię dla współuzależnionych,potem kupiłam i podarowałam innej,potem jeszcze raz kupiłam i dałam i polecałam wiele razy.

U Ciebie po lewej stronie na blogu jest cytat z tejże książki.Domyśliłam się od razu,ze jesteś po wilczej lekturze.

Symbolika osób,wydarzeń i komentarz do podań, bajek, legend jest b.trafna.

Patrzę na sytuację Twojego(może już nie całkiem)posterunku z odległości czasu i wcześniejszych moich doświadczeń(złych).Pointa jest taka,....jest dwór,są i dworzanie.Los dworzan bywał różny.Widziałaś Kochanice króla?film o Henryku VIII.

Wiem,ze tak imponującej wiedzy nie zdobywa się na blogach,cieszy,ze korzystają z niej ludzie potrzebujący. Salomon mawiał.."mądrość warta wszystkich pieniędzy",zainwestowałaś doskonale.
Też nie podoba mi się forowanie "swoich",ale jeżeli wiedzie się niektórym lepiej,to oby inwestycja w panią recepcjonistkę nie była chybiona.

lawa pisze...

Lawa do Pino MC
:):):)
Słowo piękne i wymowne i adekwatne...

Gretchen pisze...

Pino,
Bardzo dobrze napisałaś. :)))

Gretchen pisze...

Gretchen do Lawy,

Ja też polecam tę książkę każdej możliwej kobiecie. Niemożliwej również.
Jest dla mnie jak zaklęcie, otwierające drzwi do skarbca.

W sprawie posterunku, po kolejnym dniu tam spędzonym, i pierwszym u siebie, odpuszczam sobie na amen amenów.
To nie ma sensu.

Jest dwór i są dworzanie...

Pozdrowienia serdeczne.

lawa pisze...

Lawa do Gretchen

No to ułatwiłaś zagospodarowanie terenu neokierowi.Spodziewałam się po Tobie dłuższego grania na fujarce i przyglądania się machinie wprowadzania nowych rządów.
Twoja obecność jest przeszkodą do jawnej nieprawości i brakiem przyzwolenia na takie działania(nawet jeżeli już nieskuteczne).
Nie mam na myśli zwyczajnej złośliwości tylko odpowiedzialność .Nawet w minimalnym zakresie czasowym wykonywanej pracy, jesteś pracownikiem i muszą się z Tobą liczyć.

Pino MC pisze...

Halo. Nowa nocia miała być.

Gretchen pisze...

Gretchen do Lawy,

W minimalnym zakresie czasowym mojej pracy, zamierzam być odpowiedzialna za to, za co jestem.
Problem jest w tym, że wojna toczy się aktualnie na wielu frontach. Otwarcie i z ukrycia.
Zamierzam więc zbudować w sobie głęboki i szeroki dystans, żeby nie płacić osobistej ceny.

Lepiej też będzie skoncentrować energię na rozwijaniu swojego miejsca, bo tu jest dużo możliwości, ale też pracy przecież.

Pozdrawiam piątkowo.

Gretchen pisze...

Pino,

Nowa nocia będzie. Się nie bój. :)

lawa pisze...

Lawa do Gretchen

Dziękuję za te słowa wyjaśnienia,że masz dystans i......,żałowałam,ze popycham Ciebie w coś co chcesz zostawić na wieki wieków.
W nowym miejscu pracy życzę ciekawych terapeutyzujących się i zrozumienia dla słabości ludzkich.