Piękne zdjęcia. Smutek, żal, ale i radość, że są ludzie, którzy potrafią umiejętnie przeżyć czas narodowej żałoby.
Ci ludzie są wszędzie i Tam i w innych miejscach Polski. To dobre. Może coś jednak z "tego wszystkiego" w nich zostanie? Chociaż, ta choć odrobinę większa wrażliwość...
Ci ludzie są wszędzie, masz rację i bardzo dobrze, że są. W jednych zostanie, w innych mniej zostanie, w jeszcze innych może nie chociaż w to trudno byłoby uwierzyć.
Przeraża mnie nawałnica ocen wzajemnych, obrzucania się błotem, licytowania kto jest "bardziejszy", prawdziwszy, szczerszy... Mam wrażenie, że to wszystko i tak jest mocno kontrolowane. Jeszcze. Skończy się żałoba, zacznie się naprawdę.
Jak wrócę w przyszłym tygodniu, to mam nadzieję zobaczyć z powrotem tę małą, durną Polskę z jej biernością, głupimi kłótniami i jeszcze głupszymi serialami telewizyjnymi. Z problemami na ludzką miarę, z przeżyciem narodowym już nieco zabliźnionym i przyschniętym.
Jak mawia optymistycznie moja przyjaciółka: co nas nie zabije, to nadwątli.
Jeśli to zabrzmiało niestosownie, to przepraszam, nic złego nie miałam na myśli.
Zainspirowałaś mnie swoim poprzednim spostrzeżeniem, no muszę to przyznać Moje Pino. Jeśli kiedyś mi się zachce, to napiszę tekst stanowiący rozwinięcie myśli, rzuconej niczym piórko na wiatr, w dawnej rozmowie z Anną Mieszczanek.
Trwanie jest bardzo po buddyjsku, więc sama rozumiesz, że nie mogę się udać ani na północ, ani na południe. Sama sobie to zrobiłam.
Dziękuję. O to mi chodziło, żeby pokazać wspólnotę, w miejce kolejnych podziałów.
W szumie tego tłumu panował pewien rodzaj ciszy.
Baśka wciagnęła mnie na platformę, żeby miała lepszy punkt do zdjęć i użaliła się nad sobą, że ja chwilowo przepadłam z aparatem i jej nie miał kto wciągnąć. Na to odezwał się jakiś mężczyzna, zupełnie obcy: to przecież trzeba było powiedzieć, pomógłbym.
Boże, jakie to proste, prawda?
Pozdrowienia Partyzancie.
P.S. Jeśli sądzisz, że mi umknęły Twoje przenosiny zagraniczne to jesteś w mylnym błędzie. Niech Ci tam będzie dobrze. Teraz bardziej rozumiem o czym pisałeś miesiące niemal temu.
Tak. To kruche, a jednoczenie tak podniosłe wrażenie, że możemy być inni, lepsi, niż się nam na co dzień wydaje, że jest.
Moim zdaniem w każdym człowieku drzemią spore pokłady dobra. Czystego, bezinteresownego dobra. I tylko różne okoliczności, dają możliwość, aby to dobro objawiło się.
Niestety zazwyczaj, są to okoliczności tragiczne. Ale wierzyć w ludzi jako takich nie przestanę. Mam powody.
P.S. Ech... Ten dłuższy wyjazd, to niestety element tego "miotania się". Chciałbym, aby to uległo kiedyś zmianie, bo tu i ode mnie przecież co nieco zależy.
W każdym człowieku żyje dobro. Czyste, bezinteresowne dobro. I tylko różne okoliczności, dają możliwość, aby zło się objawiło.
Dlatego, jak sądzę, Dobra trzeba strzec, jak oka w głowie. Chronić, otulać, pozwalać mu się wzmacniać. Żeby zło nie miało zbyt łatwego dostępu systemowego.
Dla mnie to wszystko co się zdarzyło ma wymiar wyłącznie ludzki, to co się wydarza ma wymiar międzyludzki. Staram się sprostać.
Dobrej i spokojnej nocy.
P.S. Mam w pamięci naszą rozmowę o marzeniach, a tekst we mnie się rodzi właściwie od lat. Będziesz wiedział kiedy powstanie. Więcej niż myślimy zależy od nas.
13 komentarzy:
Piękne zdjęcia. Smutek, żal, ale i radość, że są ludzie, którzy potrafią umiejętnie przeżyć czas narodowej żałoby.
Ci ludzie są wszędzie i Tam i w innych miejscach Polski. To dobre. Może coś jednak z "tego wszystkiego" w nich zostanie? Chociaż, ta choć odrobinę większa wrażliwość...
Pozdrawiam.
.
Witaj Paprotniku,
Ci ludzie są wszędzie, masz rację i bardzo dobrze, że są.
W jednych zostanie, w innych mniej zostanie, w jeszcze innych może nie chociaż w to trudno byłoby uwierzyć.
Przeraża mnie nawałnica ocen wzajemnych, obrzucania się błotem, licytowania kto jest "bardziejszy", prawdziwszy, szczerszy...
Mam wrażenie, że to wszystko i tak jest mocno kontrolowane. Jeszcze.
Skończy się żałoba, zacznie się naprawdę.
I obym się myliła.
Pozdrowienia.
Anonimowy,
Dziękuję, choć za każdym razem nie mam pewności czy Anonimowy jest ten sam.
A ja mimo wszystko żyję.
I medialnym kutasom ani mi się śni kłaniać.
Bo oni nawet by do trumny wleźli i się zapluli.
:)
Smutek?
Pewnie, ze tak.
Igła
Igła,
to o czym piszesz towarzyszy mi bardzo również wtedy, kiedy przeglądam urobek blogerski.
Koszmar.
Dobrze Cię widzieć :)
A ja pojutrze na szczęście uciekam na południe. Nic tu po mnie ;)
http://www.tekstowo.pl/piosenka,lonstar,jade_na_poludnie.html
Jak wrócę w przyszłym tygodniu, to mam nadzieję zobaczyć z powrotem tę małą, durną Polskę z jej biernością, głupimi kłótniami i jeszcze głupszymi serialami telewizyjnymi. Z problemami na ludzką miarę, z przeżyciem narodowym już nieco zabliźnionym i przyschniętym.
Jak mawia optymistycznie moja przyjaciółka: co nas nie zabije, to nadwątli.
Jeśli to zabrzmiało niestosownie, to przepraszam, nic złego nie miałam na myśli.
Pino,
Zainspirowałaś mnie swoim poprzednim spostrzeżeniem, no muszę to przyznać Moje Pino.
Jeśli kiedyś mi się zachce, to napiszę tekst stanowiący rozwinięcie myśli, rzuconej niczym piórko na wiatr, w dawnej rozmowie z Anną Mieszczanek.
Trwanie jest bardzo po buddyjsku, więc sama rozumiesz, że nie mogę się udać ani na północ, ani na południe. Sama sobie to zrobiłam.
Ty za to odpocznij, zmień powietrze w skrzydłach.
Jakże innych zdjęć chciałoby się i oczekiwało.
Jeśli można w ogóle mówić o pięknie chwil smutnych, to Ty je wydobyłaś.
Twarze, gesty, uczucia.
Jest w nas optymizm. I nie zgaśnie, bo u Nich też on był. Do końca.
Pozdrowienia Gretchen
Partyzancie,
Dziękuję.
O to mi chodziło, żeby pokazać wspólnotę, w miejce kolejnych podziałów.
W szumie tego tłumu panował pewien rodzaj ciszy.
Baśka wciagnęła mnie na platformę, żeby miała lepszy punkt do zdjęć i użaliła się nad sobą, że ja chwilowo przepadłam z aparatem i jej nie miał kto wciągnąć.
Na to odezwał się jakiś mężczyzna, zupełnie obcy: to przecież trzeba było powiedzieć, pomógłbym.
Boże, jakie to proste, prawda?
Pozdrowienia Partyzancie.
P.S. Jeśli sądzisz, że mi umknęły Twoje przenosiny zagraniczne to jesteś w mylnym błędzie.
Niech Ci tam będzie dobrze.
Teraz bardziej rozumiem o czym pisałeś miesiące niemal temu.
Tak. To kruche, a jednoczenie tak podniosłe wrażenie, że możemy być inni, lepsi, niż się nam na co dzień wydaje, że jest.
Moim zdaniem w każdym człowieku drzemią spore pokłady dobra. Czystego, bezinteresownego dobra.
I tylko różne okoliczności, dają możliwość, aby to dobro objawiło się.
Niestety zazwyczaj, są to okoliczności tragiczne.
Ale wierzyć w ludzi jako takich nie przestanę. Mam powody.
P.S. Ech...
Ten dłuższy wyjazd, to niestety element tego "miotania się".
Chciałbym, aby to uległo kiedyś zmianie, bo tu i ode mnie przecież co nieco zależy.
Dobranoc
Partyzancie,
A ja myślę tak:
W każdym człowieku żyje dobro. Czyste, bezinteresowne dobro.
I tylko różne okoliczności, dają możliwość, aby zło się objawiło.
Dlatego, jak sądzę, Dobra trzeba strzec, jak oka w głowie. Chronić, otulać, pozwalać mu się wzmacniać.
Żeby zło nie miało zbyt łatwego dostępu systemowego.
Dla mnie to wszystko co się zdarzyło ma wymiar wyłącznie ludzki, to co się wydarza ma wymiar międzyludzki.
Staram się sprostać.
Dobrej i spokojnej nocy.
P.S. Mam w pamięci naszą rozmowę o marzeniach, a tekst we mnie się rodzi właściwie od lat. Będziesz wiedział kiedy powstanie.
Więcej niż myślimy zależy od nas.
Jak mawia optymistycznie moja przyjaciółka: co nas nie zabije, to nadwątli...
Jak czytam takie bon-moty to od razu mi korzonki przechodzą.
Merlotowa się śmieje do tej pory. Chociaż śmiech to ostatnio bardzo deficytowy towar...
Prześlij komentarz